fot. Ewa Sobaczyńska
Dzień dobry,
nazywam się Justyna i cieszę się, że mogę Cię gościć na moim blogu.
EasyVege.pl powstało z potrzeby mojego serca, by dzielić się dobrym, wegetariańskim jedzeniem i inspirować do świętowania tych chwil, gdy możemy wspólnie spotykać się przy stole z rodziną i z przyjaciółmi.
Świętować… Choćby i codziennie! Tak, właściwie czemu nie codziennie?
Pochodzę z kresów wschodnich, z pięknego Roztocza, a oni tam doskonale wiedzą co znaczy “świętować”! To kraina, której tożsamość rodziła się wśród opowieści o tym jak mężni wojownicy Twierdzy Zamość, zastawionym suto stołem, ugościli dragonów Karola Gustawa i w ten sposób odparli atak sił nieprzyjaciela. Stąd zresztą “szwedzki stół”. Ja natomiast najlepiej pamiętam legendę o tym jak niedźwiedź na jodłę uciekał przed dzielną Jagną, która życie kompanom uratowała, a bratu rany opatrzyła… I jeszcze tę o pięknej i dumnej Tanewie. Wiara w cudowną moc gościnności, ale też w wielką moc kobiet to coś, w czym wyrosłam.
Dorastając, miałam obok wspaniałego tatę, fajnych braci i jeszcze kilku sensownych mężczyzn dookoła, ale to właśnie kobiety uczyły mnie miłości. Nie mogłabym dostać niczego cenniejszego od mamy, od babci, od niani i od tych wszystkich innych cichych bohaterek, które swoim życiem pokazywały jak być kobietą.
Silne i mądre kobiety jako boginie domowych ognisk. Kobiety czuwające nad rodziną i bliskimi. Kobiety ciężko pracujące, troskliwie opiekujące się, czule kochające i skupiające przy stole rodzinną gromadę. Wychowały mnie kobiety, które wiedziały jak ważne są więzi i relacje. Kobiety, które intuicyjnie czuły, że przetrwamy tylko będąc razem i blisko. Dosłownie. I w przenośni.
W domu, z którego pochodzę, wspólne codzienne spotkania przy stole były elementem kultury naszej rodziny. Mama „zapraszała do stołu”, przy którym gromadziliśmy się codziennie. Nikt nie jadł sam. To był czas na bycie razem. W ten sposób mama czuwała nad codziennym “tworzeniem domu” dla naszej rodziny. Wspólne jedzenie było jednym ze sposobów wyrażania miłości, a przygotowywanie posiłków było rodzinnym rytuałem. Dziś jestem ogromnie wdzięczna za to, że moja mama z takim samym pietyzmem przygotowywała każdą zwykłą, codzienną kolację, jak i te wyjątkowe wieczory gdy odwiedzali dom goście. Nasza rodzina była najważniejszymi gośćmi przy stole. Dziś to ja robię wszystko, by potrafić tak kochać w swoim domu.
Od kilkunastu lat Roztocze jest dla mnie krainą dziecięcych wspomnień, do której z sentymentem przybywam na chwilę, w odwiedziny, wracając ze świata… Na co dzień mam kontakt z wieloma obcymi kuchniami. Doceniam je i inspiruję się nimi. W miejscach, w których bywałam, szukałam kulinarnych przygód, lokalnych specjałów i tradycyjnych smaków. Cieszą mnie one i intrygują. Ciągle jednak pamiętałam, że najlepsze pierogi na świecie lepiła moja prababcia Aniela, a mi pozwalała pomagać i ja dziś też potrafię zrobić bardzo dobre, domowe pierogi. A pierogi to tylko początek… Okazało się, że często to, czego szukam potrafię zrobić sama w domu.
Dziś wiem, że chcę kreować taką kuchnię, która inspiruje do gromadzenia się przy stole z bliskimi i do celebrowania tego wspólnego czasu. Bazować na tradycji, w której wyrosłam, ale tworzyć kuchnię nową – pyszną, zdrową i domową, ale też dopasowaną do świata, w którym żyjemy, odpowiedzialną, etyczną, a jednocześnie prostą!
A jeśli dobrnęłaś lub dobrnąłeś aż tutaj i ciekawi Cię co dokładnie mam na myśli, to polecam Ci zajrzeć do zakładki „Skąd się wzięło EasyVege?”.
Zapraszam Cię,
Justyna Reńska