Zachwalane przez dietetyków, fotografowane ze wszystkich stron przez influencerów, zdobiące każdą szanującą się witrynę www poświęconą zdrowemu odżywianiu… Tworzono już o nich artykuły w gazetach, były głównymi bohaterami książek i występowały w TV tak często, że dziś robią to bez tremy. Kto to taki? – MITYCZNE ZIELONE KOKTAJLE! 😉
Czy naprawdę trzeba je pić, by dobrze dbać o zdrowie? Czy warto codziennie zaczynać z nimi dzień? Czy to oby nie kolejna moda, która szybko przeminie lub zwykły pic na wodę? Jak może zmienić się moje życie jeśli wprowadzę zielone koktajle do codziennej diety? I przede wszystkim: jak to zrobić, by naprawdę były smaczne, zdrowe, nie kosztowały wiele i wzmacniały organizm? Dziś opowiem Wam o tym co zmieniło się moim życiu po roku picia zielonych koktajli. 😉
Zacznę może od tego, że koktajle z owoców i warzyw zawsze były mi bliskie i lubiłam od czasu, do czasu stworzyć dla siebie taki napój z tego co akurat miałam pod ręką. Nie było to ani przemyślane, ani regularne, ani zaplanowane. Natomiast rok temu, w sierpniu, przeżywałam niezwykle trudny zawodowo czas. Pracowałam bardzo dużo, codziennie spędzałam w pracy zawodowej kilkanaście godzin. Był to też niezwykle nerwowy okres, bardzo wielka presja i dużo nieporozumień. Mało spałam, bardzo mało (i niestety niemądrze!) jadłam. Niby wiedziałam, że dzieje się coś bardzo niedobrego ze mną, ale z drugiej strony przymykałam na to oko. Nauczona wcześniejszymi doświadczeniami zawodowymi, byłam pewna, że podołam (może bez przyjemności, ale też…) bez większego problemu. W końcu zdarzało mi się pracować w podobny sposób całymi tygodniami, pamiętałam dokładnie te wymagające okresy, tłumaczyłam sobie sprawę „specyfiką mediów” . Nie wzięłam jedynie pod uwagę, że kilka lat temu mój organizm zdecydowanie lepiej znosił takie warunki pracy, ponieważ…po prostu…byłam młodsza! 😉 Tym razem jednak już po 3 tygodniach zauważyłam wielkie czerwone światło – moje włosy zaczęły wypadać całymi garściami! Taki objaw pamiętam tylko z czasów, gdy raz w życiu poważnie chorowałam. Niewyspania i niedojedzenia można nie zauważyć, ale zatkany wiecznie odpływ wanny i długie pukle na podłodze w łazience to było coś, obok czego nie mogłam przejść obojętnie. Zaczęłam przyglądać się sobie baczniej i zauważyłam w jak fatalnym stanie jest moja skóra, jak ogromne (fioletowe!) cienie pod oczami zamalowuję każdego ranka, jak często doświadczam kołatania serca, drżenia mięśni, nerwobóli (zwłaszcza w klatce piersiowej), jak niepokojąco schudłam i jaki kłopot mam z pamięcią oraz z prowadzeniem samochodu w sposób bezpieczny dla mnie i dla innych.
Wiedziałam już wtedy, że muszę reagować natychmiast. Nie mogłam w tamtym momencie zmienić warunków mojej pracy (cykl produkcji programu telewizyjnego jest świętą rzeczą), ale uświadomiłam sobie, że muszę zmienić to, co jest w moich rękach. Oczywiście wszelkie postanowienia o nieodbieraniu telefonu po 19.00 wieczorem czy przed 10.00 rano oraz założenia, w myśl których miałam nie pracować w weekendy, to było coś, czego niestety nie udawało się dotrzymać w 100%. Udało mi się natomiast stworzyć i dotrzymać 3 innych założeń:
- Idę zrobić komplet badań.
- Jem.
- Codziennie rano piję zielony koktajl, który traktuję jak odżywkę, by uzupełnić braki witamin i mikroelementów.
W ten sposób zielone koktajle pojawiły się w mojej codziennej diecie. Początkowo, miały być tylko okresowym wzmocnieniem organizmu. Po kilku tygodniach okazało się jednak, że ten codzienny rytuał służy mi (i także mojemu narzeczonemu, który przyłączył się do mnie😉) lepiej niż się spodziewaliśmy. Zielone koktajle zostały więc z nami na rok. Podczas tych miesięcy zdarzały się oczywiście poranki podczas których nie mieliśmy możliwości korzystać z dobroci naszego zwyczaju (gdy spaliśmy w hotelu, gościliśmy w domach bliskich itp…), ale było ich relatywnie niewiele. Dziś czuję, że poranny, zielony owocowo-warzywny koktajl jest mi tak samo potrzebny jak umycie zębów! 😉
Co zyskałam pijąc regularnie zielone koktajle?
- Moje wyniki badań krwi są doskonałe! – morfologia, poziomy witamin, mikroelementy, poziom cholesterolu, poziom cukru itp.
- Jestem osobą zdrową i pijąc codzienną dawkę witamin oraz NNKT w postaci koktajlu, mogę pozwolić sobie na suplementowanie jedynie witaminy b12 oraz witaminy D. Nie potrzebuję żadnych innych tabletek.
- Czuję się dobrze nawodniona od samego rana, łatwiej rozpoczynam dzień, mam więcej energii, a więc poranki bez obowiązkowej kawy po przebudzeniu stały się możliwe i o wiele przyjemniejsze!
- Moje włosy i paznokcie rosną z prędkością, której nie znałam Są też wyjątkowo mocne i zdrowe! – może to jedynie urodowa błahostka, ale dla mnie ma ogromne znaczenie! Włosy i paznokcie to jest coś, co dostaje witaminy i mikroelementy z naszego organizmu dopiero na końcu, gdy inne funkcje i układy są już wysycone. Jeśli więc widzę w jak dobrej kondycji są moje włosy i paznokcie, to mogę przypuszczać, że inne obszary mojego organizmu także mają się dobrze!
- Mój układ trawienny nigdy nie był bardziej zadowolony.
- Moja waga nigdy nie była bardziej stabilna – bez względu na to ile dietetycznych grzeszków zdarza mi się popełnić! 😉
- Moja z natury sucha, cienka i swędząca skóra przeszła metamorfozę! – kiedyś potrzebowałam regularnej pielęgnacji mocno odżywczymi kosmetykami i częstych mezoterapii, by moja cera wyglądała na odżywioną. Dziś sytuacja wygląda tak, że w ciągu ostatniego roku na mezoterapii byłam jedynie 1 raz, a moim podstawowym kosmetykiem jest żel aloesowy. I moja cera wygląda lepiej niż kiedykolwiek.
- Zimą chorowaliśmy na COVID. Oczywiście nic w tym przyjemnego i przez kilka dni leżeliśmy w łóżku z wysoką temperatura oraz innymi typowymi objawami. ALE… Po tych kilku dniach, stanęliśmy na nogi i wróciliśmy do zdrowia szybciej niż kiedykolwiek. Wiem, że układ odpornościowy jest bardzo sprawny!
Poza moim subiektywnym doświadczeniem, podrzucę tu jeszcze kilka innych (powszechnie znanych) właściwości zielonych koktajli:
- zmniejszają zapotrzebowanie na insulinę,
- wspierają proces oczyszczania wątroby i jelit,
- usuwają toksyny z organizmu,
- odbudowują i oczyszczają krew, zwiększając jej krzepliwość,
- regulują ciśnienie tętnicze,
- wzmacniają układ krwionośny,
- wspomagają prawidłowe funkcjonowanie tarczycy oraz trzustki,
- niwelują działanie kancerogenów (czynników rakotwórczych),
- neutralizują szkodliwy wpływ białka oraz nieprzyjemny zapach ciała,
- pomagają w leczeniu anemii,
- pobudzają laktację u kobiet karmiących,
- działają regenerująco,
- wpływają na odnowę komórek i niszczą wolne rodniki,
- stymulują wytwarzanie witamin A, E i K,
- wspierają walkę z zakwaszeniem organizmu.
Gdy wiecie już jak wysoka jest stawka i co możecie zyskać, to pora dowiedzieć się jak to zrobić, by działało! 😉 – sama regularność jest bardzo ważna, ale równie ważne jest także to, co będziecie pić. Mój poranny, zielony koktajl składa się z następujących składników:
I – 3 zielone, warzywne składniki (np. szpinak, jarmuż, seler naciowy, natka pietruszki, ogórki itp.)
II – 3 owoce (np. banan, połówka mango, gruszka, jabłko, brzoskwinia, kiwi itp.)
III – dobry tłuszcz (surowy olej lniany lub rzepakowy, mielone siemię lniane, awokado itp.)
IV – sok z połowy cytryny
V – opcjonalnie, czasami i ewentualnie jakiś zdrowy dodatek typu chlorella, sproszkowane jagody acai, guarana itp.
VI – woda
OTO MOJE ŻELAZNE ZASADY KOMPONOWANIA ZIELONEGO KOKTAJLU:
- Balans pomiędzy ilością warzyw i owoców sprawi, że koktajl nie będzie zbyt kaloryczny, ale będzie smaczny i dostarczy także potrzebnych o poranku cukrów.
- Tłuszcz jest nam bardzo potrzebny w koktajlu, bo dzięki niemu organizm może skorzystać także z witamin rozpuszczalnych w tłuszczu, nie tylko z tych rozpuszczalnych w wodzie. Dodatkowo, ja wybieram zwykle tłuszcz o wysokiej zawartości kwasów omega i to jest dla mnie priorytet.
- Sok z cytryny czy też natka pietruszki (każdy składnik, który zawiera wysoki poziom witaminy C) poprawia przyswajalność żelaza.
I NA KONIEC JESZCZE PRZYKŁADOWY PRZEPIS na zielony koktajl, który stworzycie z łatwo dostępnych składników, przygotowanie potrwa max. 5minut i będzie to smaczne połączenie! 😉
SKŁADNIKI:
na 2 porcje
- 2 garści szpinaku
- 2 łodygi selera naciowego
- garść natki pietruszki
- 1 banan
- 1 nektarynka
- 1 gruszka
- 2 łyżki oleju lnianego
- sok wyciśnięty z połowy cytryny
- 1 łyżka siemienia lnianego
- woda – ilość wg uznania, w zależności od tego jaką konsystencję koktajlu lubicie
PRZYGOTOWANIE polega po prostu na wrzuceniu wszystkich składników do blendera i…włączeniu maszyny na kilka chwil. Nic więcej! I na zdrowie! 😉
Podobał Ci się ten wpis?
Kliknij aby dodać ocenę!
Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 12
Nikt jeszcze nie oceniał, wystaw pierwszą ocenę!
Bardzo mi przykro, że mój wpis się Tobie nie podobał!
Pomóż mi poprawić tą stronę!
Napisz mi co było nie tak