Z okazji kolejnego szarego, pochmurnego i zimnego piątku, który nie zapowiada niestety słonecznego weekendu, postanowiłam podzielić się z Wami czymś, co może okazać się najlepszą receptą na pogodową chandrę.
Biorąc pod uwagę statystyki, zakładam, że wielu z Was (tak jak ja! 😉 ) odbywa obecnie izolację lub kwarantannę. Patrząc za okno, domyślam się, że istnieje też grupa osób, które zdecydowały się zostać w domu z własnej woli, z nadzieją na przeczekanie tej szarugi. Co więcej, świetnie rozumiem to dobrowolne odosobnienie!
By umilić sobie czas, organizuję zwykle przyjemności, do których nie potrzeba wychodzić z domu. Wspólne gotowanie, gry planszowe czy po prostu długa kąpiel, to zawsze bardzo dobry kierunek… Jesienią i zimą natomiast istnieje w naszym domu jeszcze jedna celebrowana i pielęgnowana z pietyzmem przyjemność, a mianowicie: gniazdowanie! 😊 Co to takiego? – Otóż, podczas wolnych weekendów, które chcemy lub musimy spędzić w domu rozkładamy gniazdo w salonie. Do zbudowania gniazda potrzebujemy: kocy, pledów, kołder, poduszek i poduch, wolnej przestrzeni na dywanie przed telewizorem, a w wersji exclusive także dwóch psotnych kotów. Klasyką gatunku jest gniazdo na podłodze (chociaż oczywiście można zastosować także dużą, rozkładaną kanapę), wijemy je ze wszystkich zgromadzonych rzeczy. Musi być na tyle duże, by pomieściło wszystkich domowników, miękkie i wygodne – ostatecznie przecież stanie się naszą bazą na nadchodzące 2 dni!
Do czego służy gniazdo? – głównie do wspólnego oglądania filmów, czytania książek i niespiesznego rozmawiania o życiu… Ale warto pamiętać, że naturalną konsekwencją gniazdowania jest też jedzenie smakołyków, picie rozgrzewających herbatek, a często także degustowanie zamówionego w mieście jedzenia. Błędem w sztuce gniazdowania jest więc używanie ulubionej pościeli czy pledów, które nie nadają się do szybkiej interwencji w pralce! 😉
No, dobrze, dobrze… Jeśli już jednak gniazdo mamy zbudowane, herbatkę zaparzoną, miskę popcornu gotową, to co obejrzeć? Chciałabym polecić Wam dziś 4 filmy, które w mojej opinii, sprawią przyjemność najbardziej nawet wymagającym Gniazdownikom! 😉 Pomagają one lepiej zrozumieć „o co właściwie chodzi tym wszystkim wegetarianom, weganom i ekologom?”
- ŻYCIE NA NASZEJ PLANECIE – DAVID ATTENBOROUGH
To opowieść 94 letniego człowieka, który całe swoje życie poświęcił na poznawanie planety, na której wszyscy wspólnie żyjemy. To on pokazywał i opisywał najbardziej odległe zakątki Ziemi nam i naszym rodzicom w czasach, gdy zobaczenie tych miejsc na własne oczy było dla większości ludzi niemożliwe lub bardzo trudne. Jest biologiem, pisarzem i podróżnikiem, ale dla mnie nade wszystko: popularyzatorem wiedzy o Ziemi. Po dekadach spędzonych na pracy i podróżach, dzieli się swoją diagnozą rozwoju naszej cywilizacji i prognozą dla świata. Film jest przepięknie sfilmowanym świadectwem miłości człowieka do natury. Świetny materiał na rodzinny seans z dziećmi!
- CIEMNE STRONY RYBOŁÓWSTWA
Ten film dostarcza argumentów wszystkim tym, którzy na co dzień muszą zmagać się z pytaniami z cyklu „Ale dlaczego ryb też nie jesz??!!” Jakby ryby rosły na drzewach w odróżnieniu od krów, świń, kurczaków itd… Ta dokumentalna produkcja stworzona została by pokazać jaki wpływ na środowisko ma przemysł związany z odławianiem ryb. Dla mnie był to obraz wstrząsający i niestety momentami zbyt drastyczny, więc nie polecam go na rodzinny seans z małymi dziećmi.
- WHAT THE HEALTH
To film, który wzbudza wiele kontrowersji… Trudno się dziwić, ponieważ w dość radykalny sposób przedstawia druzgocące opinie dotyczące wpływu diety na zdrowie i jakość życia, a do tego w złym świetle stawia wiodące, światowe organizacje medyczne i farmaceutyczne. Czy warto go obejrzeć? – tak, bo stawia także ważne pytania o nasze codzienne wybory, które realnie kształtują rzeczywistość. Warto poświecić czas na ten film, by móc następnie samodzielnie zdecydować komu i w co chcemy uwierzyć.
- THE GAME CHANGERS
Wśród polecanych przeze mnie dziś filmów, ten jest pozycją najszerzej i najgłośniej dyskutowaną na całym świecie. Wywołał niemałe poruszenie pokazując np. najpotężniejszych sportowców, którzy poprawiali swoje wyniki przechodząc na dietę wegańską. Czy jest to zmanipulowany film z tezą, jak twierdzi wielu? Nie wiem, wiele jest w nim wątków i wyników skomplikowanych badań, w które aż trudno uwierzyć! Natomiast The Game Changers obrazuje bardzo dobrze to, że weganie mogą pozostać zdrowymi i najedzonymi ludźmi ponieważ rośliny nie składają się wyłącznie z wody i błonnika (ale na przykład także z białka), a dieta wegańska nie polega na jedzeniu sałaty.
Oto moje typy, którymi bardzo chciałam podzielić się z Wami przed nadchodzącym weekendem.
Może ktoś z Was chciałby polecić mi jakiś wart uwagi film, o którym nie wspomniałam? – jestem bardzo ciekawa Waszych inspiracji!
