Drodzy, zamiast okraszać dzisiejszy przepis moją tradycyjną już na tym blogu gawędą, przypnę tu kilka zdjęć z naszej wędrówki. Myślę, że to pomoże Wam zrozumieć czemu poświęcamy na gotowanie najmniej czasu jak to tylko możliwe.
Zachwyt naturą prowokuje długie wędrówki, a długie wędrówki wymagają sił fizycznych. Krótko mówiąc: jeść trzeba! 😊
Po tym jak raczyliśmy się przez cały dzień lokalnymi soczewiakami i cebulniaczkami, wieczorem przyszła pora na coś ciepłego i kojącego. Szybko, sprawnie i całkiem smacznie ugotowaliśmy wege kolację z półproduktów przywiezionych z Warszawy.
SKŁADNIKI:
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- paczka gotowych gnocchi
- paczka węgierskich kiełbasek Dobrej Kalorii
- puszka krojonych pomidorów
- kilka łyżek oleju do smażenia
- sól, pieprz i cukier do smaku
PRZYGOTOWANIE:
- Kiełbaski kroimy na talarki. Na dość głębokiej patelni rozgrzewamy tłuszcz i podsmażamy na nim kawałki kiełbasek. Warto podsmażyć je równomiernie z dwóch stron. Przyrumienione kawałki zdejmujemy z patelni.
- Na tłuszczu po kiełbaskach podsmażamy cebulę posiekaną na kawałki o ulubionej wielkości. Smażymy cebulę do zrumienienia i także zdejmujemy z patelni.
- Dolewamy nieco tłuszczu do patelni i podsmażamy gnocchi na złoto często mieszając, by nie przywierały do dna.
- Do złotych kluseczków dodajemy kiełbasę z cebulą, posiekany drobno czosnek i pomidory z puszki. Mieszamy całość, doprawiamy przyprawami i zagotowujemy wszystko razem pod przykryciem.
- Gotujemy potrawę na małym ogniu przez kilka minut. W tym czasie sos zgęstnieje, pomidory oblepią gnocchi i smaki przyjemnie się połączą.
Podajemy to danie gorące – zanim kominek zdąży się porządnie rozpalić, ta błyskawiczna kolacja już rozgrzeje brzuchy i dłonie!
*To danie będzie odpowiednie dla wegan jeśli wybierzecie gnocchi o wegańskim składzie. Wtedy też będzie odpowiednie dla osób, które unikają laktozy.
