Ten przepis na wegetariański pudding z makowca idealnie wpisuje się w dobrze nam dziś znaną i bardzo słuszną ideę zero waste. Gdy go jednak poznałam, to o żadnym zero waste nie miałam zielonego pojęcia. Miałam natomiast zaledwie kilka lat i babcię, której do głowy by nie przyszło, że czerstwe czy też suche pieczywo lub ciasto można tak po prostu wyrzucić do śmieci.
Mam wrażenie, że nasze babcie były mistrzyniami zero waste, tylko nazywały to trochę inaczej. Moja mówiła po prostu „jedzenia nie wolno wyrzucać, bo to dary ziemi i efekt pracy ludzkich rąk”. W jej kuchni powstawały więc na przykład farsze do pierogów z resztek po rosole, puree z pękniętych ziaren grochu, a po Świętach ciepły, puszysty i miękki, błogo pachnący masłem oraz mlekiem deser dla wnuków.
Dziś wiem, że to nic innego jak pudding, ale wtedy nie pytałam o nazwę. Wystarczyła mi wiedza, że gdy kończy się czas rodzinnych, świątecznych spotkań, to u mojej babci zaczynają się dni zapiekanych pyszności z ciast, które w ten sposób dostają drugie (czasem nawet LEPSZE!:)) życie.
Zapraszam Was dziś w podróż do smaków mojego dzieciństwa. Może i Wam uda się uratować w ten pyszny sposób jakiś zeschnięty makowiec lub czerstwe drożdżowe?
SKŁADNIKI:
- mój pudding powstał z ok. 600 g nieco już czerstwego makowca, ale równie dobrze sprawdzają się ciasto drożdżowe, piernik, biszkopt, wszelkie babki i inne ciasta bez mas
- ok. 400 ml tłustego mleka kokosowego lub tradycyjnej śmietanki 30% o temperaturze pokojowej
- 30 – 50 g masła (najlepiej klarowanego)
- 3 jajka o temperaturze pokojowej
- 1 – 2 łyżki cukru pudru (lub ksylitolu/erytrytolu w pudrze) + odrobina do posypania
- opcjonalnie garść suszonych owoców i orzechów (ja dodałam rodzynki i orzechy włoskie)
PRZYGOTOWANIE:
1. Naczynie do zapiekania puddingu nacieramy hojnie tłuszczem, wykorzystując część z przygotowanego wcześniej masła. Makowiec (lub inne ciasto) kroimy na kawałki lub w plastry o grubości ok. 1 cm. Suszone owoce moczymy w ciepłej wodzie przez ok. 20 – 30 minut.
2. Jajka ucieramy w dużej misce z cukrem na gładką, puszystą, jednolitą masę. Na koniec, dodajemy powoli mleko/śmietankę, ciągle ubijając składniki, ale teraz już jedynie małą mocą miksera. Zawartość miski będzie płynna.
3. Plastry (lub kawałki) ciasta wkładamy (kolejno, jeden po drugim) na kilka sekund do miski z ubitymi jajkami i mlekiem tak, by całe były umoczone. Następnie układamy je w naczyniu do zapiekania. Posypujemy orzechami i rodzynkami i polewamy resztą płynu, który został w misce. Na wierzchu układamy małe kawałki masła. Odstawiamy na 10 minut.
4. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 160C.
5. Wstawiamy do piekarnika naczynie z puddingiem i zapiekamy przez ok. 50 minut. Długość pieczenia zależy od ilości przygotowanego puddingu oraz od naczynia, którego używamy. W ceramicznej brytfance powinniśmy piec pudding dłużej niż np. w blaszce. Gotowy pudding będzie ścięty, nieco wyrośnięty, puszysty, nadal wilgotny w środku, a na zewnątrz przypieczony i chrupiący.
6. Po upieczeniu oprószamy deser cukrem pudrem i podajemy od razu! Najlepszy pudding, to bardzo ciepły pudding!
Może i to jest deser… Ale ja uważam, że pudding z makowca to też doskonały pomysł na śniadanie w taki dzień, gdy rano nie musimy się nigdzie śpieszyć i chcemy celebrować poświąteczny poranek dłużej.
